Co możesz zrobić dla planety? Być eko. Te słowa towarzyszą nam coraz częściej i nieważne, czy to moda, czy nie. Nasze codzienne wybory, pozornie niewielkie, w skali globalnej – przy kilku miliardach ludzi zamieszkujących ziemię – nabierają znaczenia. Ograniczenie ilości wszelkiego rodzaju odpadów, zrównoważona produkcja, zagospodarowanie nadwyżek, poszanowanie produktu, a nawet jego wysoka jakość – to działania, które mają znaczenie. Kalendarz nie jest łatwym ekologicznie produktem. Ma określony, dosyć krótki „termin przydatności”, do tego ta przydatność zależy przede wszystkim od osobistych preferencji nabywców. W dodatku w dobie cyfrowych rozwiązań kalendarzom nie jest łatwo przebijać się do serc nowych użytkowników. Wobec sporej konkurencji na rynku, dobrze jest się czymś wyróżniać, a że „eko” produkty mają dobrą prasę, kalendarze z takim dopiskiem zyskują na popularności. Tylko czy kalendarz eko to fakt, czy mit?
Jak w branży poligraficzno-papierniczej być eko?
Kalendarz to głównie papier w różnej postaci. W zależności od rodzaju to też trochę metalowych elementów (zszywki, spirale z zawieszką w oprawie kalendarzy wieloplanszowych, czy listwy do zawieszania kalendarzy plakatowych), plastiku (pasek z okienkiem do zaznaczania daty), poliuretanu (okładki kalendarzy książkowych), tkaniny (kapitałka, tasiemka), a ostatecznie odpowiednie opakowanie zbiorcze. Po co to wszystko? Dla funkcjonalności i jakości.
Bo kluczem do ekologicznej równowagi jest samo słowo: EKO-logicznie.
Kilka cech kalendarzy jest uniwersalnych, docenianych – i pożądanych – przez wielu użytkowników. To na przykład czytelne cyfry na kalendarzach ściennych. Czy wraz z rozmiarem czcionek musi rosnąć kalendarz? Niekoniecznie. Wystarczy odpowiednia kompozycja, dobór czcionki. Grafik może poszaleć z projektowaniem w kilku wzorach, ale kilka kolejnych musi odpowiadać potrzebom przestronnych biur i być czytelnych z większej odległości. To nie lada zadanie, bo zaraz następną cechą kalendarza pożądaną przez użytkowników to ładne zdjęcia, najlepiej jak największe. W tym miejscu jednak „ładne” jest dużo ważniejsze, bo pomoże przekonać klienta do wyboru akurat tego kalendarza. A dzięki temu na przykład w kalendarzach plakatowych udaje się zachować oczekiwane przez klientów: estetykę i proporcje przy wykorzystaniu formatu A1 czy A1+. To wielki eko-plus dla kalendarzy!
Jaki kalendarz książkowy jest eko?
W przypadku kalendarzy książkowych podstawowa użyteczność to notowanie terminów spotkań czy wizyt oraz listy zadań każdego tygodnia czy każdego dnia. Wybór kalendarium jest bardzo subiektywną sprawą (o tym, jak wybrać kalendarz do pracy i organizacji dnia/tygodnia/miesiąca pisaliśmy w TYM artykule), jednak obiektywna jest jedna zasada: im mniej stron, tym bardziej EKO-logicznie. Mnóstwo dodatkowych stron, zapełnionych treścią, która nikomu się nie przyda, a jeśli już jest potrzebna, to dostępna jest na zawołanie i pod ręką – w internecie. Wstawki z mapami, które są niemal w każdym kalendarzu książkowym, przeliczniki, odległości, adresy instytucji, rozmiary ubrań (!), a nawet kierunkowe numery telefoniczne, które w naszych czasach nie mają już kompletnie znaczenia… A wszystko to dlatego, że „tego wymaga rynek”, jednak konkretnie po co i dla kogo, trudno powiedzieć… (ale wymaga, co widać po zapytaniach „przetargowych”). Czy odchudzenie kalendarza o nie wiadomo komu potrzebne dodatki nie byłoby działaniem EKO-logicznym?
Eko kalendarz z eko materiałów
Całkiem osobnym tematem eko kalendarzy są „eko” materiały. Papier eko czy z certyfikatem, a na nim: farby, druk UV, foliowanie, lakierowanie UV – wszystko to kategorie nie eko. Papier z certyfikatem, a w bloku mnóstwo nieprzydatnych stron. Sam certyfikat – FSC (Certyfikat Dobrej Gospodarki Leśnej i Kontroli Pochodzenia Produktu) to wirtualny „gadżet”, za który się płaci dla lepszego samopoczucia (robimy coś dla planety). Tymczasem obecnie większość papieru używanego w Europie pochodzi z takiej właśnie produkcji. Certyfikat zrównoważonej produkcji mogą mieć nawet poliuretanowe okleiny do kalendarzy książkowych!* Co nie znaczy, że są eko… Pojawiają się papiery z dodatkiem roślinnym: z jabłek, z trawy, a nawet z kamienia. Przy czym przemilczane zostaje, jaki procent udziału w pulpie na papier mają te dodatki, jakich środków używa się, żeby substancje połączyć, oraz ile potrzeba energii czy wody, żeby tenże dodatek wyprodukować, a następnie połączyć go z masą w arkusze papieru. Czy to naprawdę eko-logiczne działanie, dające prawo nazywania kalendarza eko?
Wymierne eko-działania w produkcji kalendarzy
Sporo działań EKOlogicznych w produkcji kalendarzy ma też niebagatelne znaczenie także dla finansów wydawcy, dlatego dbanie o nie przychodzi firmie naturalnie. Rozważne planowanie produkcji – bez niepotrzebnych odpadów (na przykład format papieru dopasowany do produktu), na wystarczającej jakości materiałach (np. niższe gramatury) lub materiałach z recyclingu, czy w dobrze przemyślanych nakładach (jak najmniej produktów niesprzedanych trafia na „złom”), a do tego dobrze zaprojektowane (żadnych niepotrzebnych stron czy dodatków) . Każde z tych działań ma wymierne znaczenie w sensie „eko”. A na końcu produkt powinien być właściwie zutylizowany, kiedy już nie będzie potrzebny. Bo niemal każdy element kalendarzy można zutylizować. Poczynając od opakowania jednostkowego (takie dodatkowe opakowania są wizualnie super, ale lądują w koszu natychmiast…). Ale to już zadanie dla każdego z nas – użytkowników kalendarzy. A może warto nie wyrzucać kalendarza, ale zostawić sobie na pamiątkę? To całkiem fajny pomysł.
Działania pro-eko w branży kalendarzy (i nie tylko) zaczynają więc mieć sens, kiedy myślimy o nich na każdym etapie kreacji produktu. Ale także wtedy, kiedy pomagamy odbudować to, co naruszamy, prowadząc nasz biznes. Na rynku reklamowym pojawiły się gifty w postaci sadzonek drzew, i miejmy nadzieję, że każda taka roślinka trafia do gruntu. Kolejną propozycją zyskującą zainteresowanie są nasiona – wtopione w okładkę, tasiemkę czy w specjalnym papierze, z którego wykonuje się dodatki do kalendarzy (na przykład papier z nasionami trawy). Jednak ile takich ziarenek ma szansę choćby zakiełkować? O ile żywą roślinkę żal jest zostawić na zatracenie, o tyle ziarenko często pozostanie na zawsze w tym miejscu, w którym umieścił je producent kalendarza… Co więc można zrobić? Wspierać zorganizowane akcje – lub samemu organizować – sadzenia drzew w miejscu do tego przygotowanym. Dopiero taki konkret daje szansę realnego wpływu na stan planety, zubożanej naszymi działaniami, nie sądzicie?
Jak więc być eko fanem i użytkownikiem drukowanego kalendarza?
Przysłowiowe „przyjemne z pożytecznym” zamieniamy na „ładne z użytecznym”. To cała tajemnica prawdziwego eko w kalendarzach.
Przede wszystkim więc wybieramy ten, który spełnia nasze oczekiwania i posiada funkcjonalność, która zaspokaja nasze potrzeby w organizowaniu czasu i zadań. Dotyczy to tak kalendarzy książkowych, jak i ściennych.
W biurach znacznie bardziej nieekologiczne jest zużywanie ton niepotrzebnego papieru. Jak oszczędzać w pracy na co dzień to bardzo ciekawy temat, i niebawem się nim zajmiemy. W dobie ponad dwukrotnie, a niedługo już niemal trzykrotnie droższego papieru niż rok temu, to bardzo, ale to bardzo interesująca kwestia do przeanalizowania…
*kalendarze Lucrum są produkowane z takich materiałów, jednak nie oznaczamy tej informacji, traktując ją jako standard
Powyższy artykuł jest objęty licencją Creative Common Attribution & Share Alike. Licencja, której używamy oznacza, że zezwalamy na wykorzystanie w dowolny sposób treści i zdjęć zawartych w utworze – pod warunkiem podania nazwy firmy Lucrum jako autora w postaci klikalnego linku kierującego do https://www.lucrum.pl lub źródła oryginalnego tekstu w postaci klikalnego linku. Wszystkie inne użycia online bez podania klikalnego linku są zabronione.