Pomimo swojej precyzyjności kalendarz juliański miał kilka wad. Sosigenes, aleksandryjski astronom doradzający Juliuszowi Cezarowi, z pewnością wiedział, że prawdziwa długość roku wynosi ok. 365,24219 doby, podczas gdy średnia liczba dni w roku juliańskim to 365,25 doby. Dlaczego się tym nie przejął? Najprawdopodobniej wyliczył sobie, iż różnica 1 dnia wystąpi dopiero po 128 latach, a wtedy jego już nie będzie na świecie, więc po co się tym martwić. Miał rację, jednak nie wziął pod uwagę, że kalendarz juliański przetrwa ponad 1600 lat… Nie było innego wyjścia i pojawił się kolejny, poprawiony: kalendarz gregoriański.
Z biegiem czasu obliczeniowy „drobiazg” spowodował, że równonoc wiosenna zaczęła wypadać coraz wcześniej, a data Wielkanocy przypadała coraz później w stosunku do pór roku. Dla Kościoła oznaczało to prawdziwy kłopot. Już w VIII wieku opat Beda Czcigodny zauważył niezgodność występowania pełni Księżyca z wyliczeniami kościelnymi. W późniejszych wiekach było coraz gorzej. Niestety, historia nie pozwoliła tak szybko poprawić kalendarza. Dyspozycję do reformy musiał wydać sam papież, tymczasem Kościół raz po raz przeżywał poważne kryzysy. Albo wybór papieża trwał latami, albo urzędowali dwaj „konkurencyjni” papieże naraz! A jak stabilizowała się sytuacja w Kościele, to wybuchały wojny lub zarazy i już nikt do reformowania czegokolwiek nie miał głowy.
Dopiero w drugiej połowie XVI wieku zaistniały warunki, aby zająć się kalendarzem. Na III soborze trydenckim w 1563 r. uchwalono konieczność poprawek. Upłynęło jednak niemal kolejne 20 lat, zanim w lutym 1582 roku papież Grzegorz XIII podpisał stosowną bullę, wprowadzającą reformę w życie. Uznano to za tak doniosłe wydarzenie, że wybito specjalny medal pamiątkowy, zaś sam kalendarz nazwano kalendarzem gregoriańskim – od imienia papieża.
Głównym twórcą tej wersji kalendarza był lekarz i astronom Aloysius Lilius (1510-1576). Zaproponowana przez niego strategia przywrócenia synchronizacji daty kalendarzowej z rokiem astronomicznym polegała na rezygnacji z niektórych dni roku przestępnego. Założył, że formuła wyliczania tych dni powinna być na tyle prosta, aby poradził sobie z nią każdy ksiądz, nawet w najbardziej prowincjonalnej parafii. Lilius zasugerował więc, by rok przestępny przypadał jak w systemie juliańskim co 4 lata, jednak z wyjątkiem lat podzielnych przez 100, ale niepodzielnych przez 400. Zgodnie z tym rok 1600 jest przestępny, lata 1700, 1800, 1900 – zwykłe, rok 2000 znowu przestępny – i tak dalej. W wyniku tej reguły średnia długość roku wynosi 365 dób, 5 godzin, 49 minut i 12 sekund. To także nie jest superprecyzyjne rozwiązanie, gdyż niedokładność obliczeniowa wynosi kilka sekund, co około 3719 roku da błąd 1 doby.
Ale mamy takie samo szczęście jak Sosigenes – to już nie będzie nasze zmartwienie…
Zniwelowanie różnicy w obliczeniach dat dla przyszłych pokoleń było wielkim sukcesem. Co jednak zrobić z aktualnym kalendarzem, który w ciągu wielu setek lat rozjechał się z kalendarzem astronomicznym w zauważalny nawet dla „ludu” sposób? Żeby zmiany w wyznaczaniu dni kalendarza miały sens, należało zrobić porządek natychmiast. Teoretycznie należało nadrobić tyle dni, ile stracono od początku naszej ery, czyli 12. Jednak wymagałoby to dodatkowych zmian w kościelnych tradycjach: od Soboru Nicejskiego I w 325 roku przyjęto m.in. zasadę wyznaczania daty świąt Wielkanocnych, opartą na założeniu, że równonoc wiosenna przypada 21 marca. W związku z tym zapadła decyzja, żeby dopasować bieżącą datę do stanu, w jakim kalendarz był w 325 roku, dodano więc 10 dni. Tym samym równonoc zimowa nie wypada jak za czasów Juliusza Cezara i ustalania kalendarza juliańskiego – na 24 grudnia, jednak ten drobiazg postanowiono pominąć…
Dopasowanie się do własnych obliczeń było już tylko kwestią decyzji: kiedy. W ten oto sposób, w październiku 1582 roku, kalendarze przyspieszyły o 10 dni, których w kalendarzach zabrakło między 4. a 15. dniem tego miesiąca. Co ciekawe, decyzji papieskiej o przyjęciu nowego kalendarza gregoriańskiego podporządkowały się początkowo tylko niektóre państwa: Hiszpania, Portugalia, niemal całe Włochy oraz… Polska 🙂
Musicie chyba przyznać, że kalendarium października 1582 roku wygląda niezwykle wyjątkowo!
Zdjęcie główne: Papież Grzegorz XIII – reprodukcja foto portretu Lavinii Fontany Wikipedia Commons dp
Powyższy artykuł jest objęty licencją Creative Common Attribution & Share Alike. Licencja, której używamy oznacza, że zezwalamy na wykorzystanie w dowolny sposób treści i zdjęć zawartych w utworze – pod warunkiem podania nazwy firmy Lucrum jako autora w postaci klikalnego linku kierującego do https://www.lucrum.pl lub źródła oryginalnego tekstu w postaci klikalnego linku. Wszystkie inne użycia online bez podania klikalnego linku są zabronione.